2008/01/19

bez obrazy/bez odrazy

We Wrocławiu w galerii DCF Domek ROmański na pl. Nankiera (dawna galeria Foto-Medium-Art, prowadzona na początku lat 80 XX. w. przez Jerzego Olka, o którym teraz już nikt nie pamięta) wczoraj otworzyła się wystawa Wojtka Zawadziego. Tak tak, otworzyła się. Wojtek nie musi otwierać wystaw. Wojtkowi wystawy otwierają sie same. I za to tak mnie cieszą jego wystawy. W dupie mam wtedy drugie dno, ukryte znaczenia, symbolikę, pierdzielenie o dokuemncie subiektywnym, fenomenologii, równoległych wszechświatach, konceptualiźmie, inscenizacji, o wydrukach z drukarek, o cynamonie w proszku, o morskiej soli kamiennej, glutaminianie sodu, laptopie na kolanach, martwych plemnikach, rudzie żelaza, Rudzie Śląskiej, śląskic kluskach itd. W dupie też wtedy mam doszukiwanie się celu fotografowania, celowości i szufladkowaniu. Cieszę się, że znam te fotografie, cieszę się, że znam Wojtak Zawadzkiego, cieszę się, że są jeszcze na świecie fotografowie, którzy żyją fotografią, a nie jej drugim dnem. Cieszę się, że pozostali romantycy, którzy widzą sens nie tylko z elektronowego błysku spoza osi optycznej, ale widzą go w każdym przejawie tego, co ludzkie i ulotne, których wzruszy odbicie słońca na ścianie z politurowanego stołu i szczekanie psa zza okna.

1 comment:

Magda B. said...

Bo fotografia rodzi się w brzuchu, jak mówi Mistrz.

Pozdrawiam
Magda B.