2009/06/12

dobra strona kryzysu

...a przynajmniej tak to można sobie wytłumaczyć. Dzisiejszy dzień w całości spędziłem w domu walcząc z panoszącym się we mnie zapaleniem górnych dróg oddechowych. Pogadałem z Bartem, trochę z Rzepką, trochę z Tomkiem Liboską. Koledzy z pracy zadzwonili... Ot, same plusy ze Skypa płyną. Każdy daleko, a ja go widzieć mogę i usłyszeć. Czad. Aż się śmiać chce, gdy przypomnę sobie drugą część trylogii Powrót do przyszłości, w której była symulacja naszych czasów (miej więcej). Podsumowując nikt nie wpadł wtedy na to, że będzie internet, ale za to w każdym pokoju były faxy. Małe, maleńkie, wszędzie. Czyli w końcu lat osiemdziesiątych fax był czad. Teraz nie jest czad. Teraz czadem były by deskorolki bez kółek, takie antygrawitacyjne, a miniaturowymi silnikami odrzutowymi. Co też trąciło technologicznym mezaliansem, bo jak łączyć antygrawitację z prymitywnym odrzutem? To jak do pięknego bolidu dajmy na to Bugatti EB 110 wsadzić kocioł parowy... 

Pieprzyć Powrót do przyszłości. Chodzi z tymi dzisiejszymi rozmowami, że zadzwonił do mnie Marek - kolega z pracy - ale już na normalny telefon. To człowiek, który prawdopodobnie ma każdą wydaną na świecie płytę CD z muzyką. Marek od kilku tygodni buszuje po Media Markt w Dominikańskiej, bo co rusz przeceniają tam płyty. I dzwoni do mnie, że właśnie dzisiaj przecenili te na literę E. I powiedział, że jest dużo Einstuerzenden Neubauten. Czad. Ale ja jestem chory. W domu sam. Wszędzie sam. I co? Co mi po wideo rozmowach? Nic. Ale mam sposób. Telefon, tym razem ja dzwonię łamiąc się co chwilę w secie kaszlu.
- Halo, cześć Kotku, buehe, buehe, buehe, buehe... hmmmhmmm! No to ja, co robisz?
- Jestem na budowie, a co?
- Słuchaj, nie chcesz pojechać sobie po te buty do Dominikańskiej?
- Nie mam jak, bo mama nie może, a nie mam z kim zostawić Mikołaja...
- buehe, buehe, buehe, buehe, buehe, buehe! HmhmmmmmmgfffgghhhmmM! Ja! Ja z nim zostanę!
- Daj spokój, zacznie Ci płakać, nic nie poradzisz...
- Dam sobie radę, pojedź, ruch mały, obrócisz raz dwa i będziesz w domu, a przynajmniej na spokojnie sobie pochodzisz po sklepach. 
- No skoro tak, to dobrze. Zaraz przyjadę z Małym i pojadę, ok?
- Ok, tylko kup mi po drodze jakąś osłonę do antybiotyków. 
- Dobra, pa...
- Czekaj, jak będziesz w Dominikańskiej, to wejdź na chwilę do MM, jest megaprzecena na płyty, kupisz mi Neubauten?
- Dobra, pa!
- Pa!

No i tak. Za cenę jednego albumu mam trzy, z czego jeden to wybitny rodzynek:
1. Total eclipse of the Sun 54.99 => 19.99
2. Alles wieder offen 59.99 => 24.99
3. Haus der Luege 59.99 => 19.99

total: 174.97 => 64.97 pln. To daje 2.7 raza taniej. Może nie jestem mat-orłem, ale w końcu Polak.

2 comments:

Anonymous said...

...please where can I buy a unicorn?

Anonymous said...

[url=http://italtubi.com/tag/compra-levitra/ ]acquisto levitra online [/url] rxHo pensato, e ha soppresso la frase vendita levitra ujvoqburkt [url=http://www.mister-wong.es/user/COMPRARCIALIS/comprar-viagra/]comprar cialis[/url]