2013/07/21

artyści szos

 Od 31 lat (od kiedy pamiętam) stoi tu grzyb. Tuż przed Nysą, DK 46.


 Takie domki w Głuchołazach z takimi wykuszami. Całość jak niżej.


I Czechy.



Powyżej - megafabryka na przełęczy. Poniżej - widok spod fabryki na Jesionki.


Zazdrość nr 8628745

Adam i Pradziad (w tle).

Suplementy.

Meta z suplami. Žulová

Suple #1.

Zazdrość nr 00897. Szosa między Vapenną a Javornikiem

Meta z suplami, Bernartice przy granicy.


Zazdrość nr 87351. Tak wygląda mały szybki szatan.

Zazdrość nr 222584a

Ciężko tego nie zauważyć.


Dzisiaj epicki wypad na czeskie szosy z Adamem, co jest muzykiem od dżezu. Start w Nysie, potem trochę wspinania w Głuchołazach, Dalej lekki podjazd do Jesenika i potem nieco mniej lekki do Jaskyne na Pomezi. Potem długi zjazd gdzie zerwałem z koła kolegę, gdy on jechał 60 km/h. Dyspozycja była dobra, na płaskich odcinkach lecieliśmy 40 km/h, na podjazdach 30, gdzie na tej trasie w listopadzie ubiegłego roku kręciłem na młynku. Była też suplementacja w malutkich czeskich sklepobarach. Zasada chyba powinna być taka, że jak jesteś szosowcem i mieszkasz około 1h drogzi autem od Czech, to nie powinieneś jeździć gdzie indziej, tylko tam.

Miałem cały piękny tekst w głowie, miałem masę intencji na ten tekst, ale padam na twarz. Mało snu, małe dziecko mało śpi, a ja za małym dzieckiem.

Skoro jeździłem z muzykiem dżezowym, a ja jestem fotografem (bądź co bądź), to wspólny mianownik jest jeden:



A gdyby ktoś chciał się przejechać - włala:


Wyświetl większą mapę

No comments: