2014/05/11

Samoloty, pociągi i samochody


Jedna doba, 1200 km i 600 m. To zbyt wiele jak na moje siły. Wyjazd zaczął się od przelatującego nad moim domem C-17 Globemaster, podchodzącego do lądowania we Wrocławiu, a skończył w sumie na C-17 Globemaster startującym z Okęcia. Przejechałem też przez wszystkie te piękne rzeki, o których czytałem w pismach dla wędkarzy, które kupował mój tato - Prosna, Warta, Narew, Bug... pewnie więcej. Pierwszy raz udało się przenieść Becvę do Białegostoku. Taka silna grupa. 

Do tego litewskie tiry i ich fantazyjni kierowcy, a lasy przy S8 poprzetykane tirówkami i artefaktami po samozwańczej akcji nawracania narodu. A także przystanki wymalowane "chujami" i "pizdami", symbolami klubów i takie tam. Jeszcze miesiąc czy dwa i dołączą zbieracze jagód i grzybów. Choć pewnie grzybów nie brakuje przy drodze przez cały rok. 

Bardzo dobry weekend. 





Link: >>klik<<